złamało mi sie lustro

siedem nieszczęść przede mną 

 

pękło w stawie wyskokowym

pełnym szczupaków i sumów 

duszą się w przybrzeżnej warstwie

za mało tlenu 

za duże zasolenie 

 

bo wypłynęła łza mi z oka

dziwnym ksztaltem tęsknoty 

z nadmiaru wyobrażeń 

 

orzeźwia mnie myśl

że jestem tylko

przemijajacym szczegółem w

twoim pejzażu