"W związek wchodzimy najczęściej dość wcześnie, kiedy nie do końca jesteśmy dojrzali emocjonalnie. Trochę nie wiemy, kim jesteśmy, kultura nie sprzyja dziś dojrzewaniu, dużo jest idealizacji: ładna buzia, kochamy się, będzie cudownie. A potem dopiero zaczynamy się rozwijać, tyle że często w całkowicie odmiennym tempie. I nie mówię o tym, że jedno siedzi w domu, a drugie pracuje, albo że jedno jest inżynierem, a drugie humanistą, ale o rozwoju emocjonalnym, o coraz głębszym rozpoznawaniu własnych potrzeb i uczuć. Jeśli rozwijają się oboje - znakomicie. Jeśli oboje stoją w miejscu - to dla związku też w miarę dobrze. Gorzej, jeśli jedno się rozwija dość szybko, a drugie prawie wcale. To może prowadzić do narastającego niezrozumienia i obcości".

 

Danuta Golec w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim