Czy jego skóra
Jarzyła się nocą
Gdy nie mógł spać
Tak jakby połknął księżyc?
Czy jego oko
Ciemniało nad ranem
Bardziej niz tło spadajacych
W sierpniu gwiazd?
Czy widziałaś te zdarzenia
I nie zrobiłaś z tym niczego?
Czy to prawda
Że jego kości były bardziej miękkie
Niż twoje serce?
Z skowronka który jako
Jedyny ptak śpiewa swoje
Baśnie w locie o poranku
Zejdę w noc i
Stanę się tak jak ty
Futrzastą ćmą
By mój świt przestał być
Twoim zmierzchaniem
Chce wiedzieć wreszcie
Będę furkotać i zawisać będę
Zmierzchnicą z czaszką
Trupa twojej przeszłości właśnie
Nad mdłym i dusznym
Zapachem z kieliszka powoju
Dziś cię zapytam zamiast mówić
Wyrywam ci więc
Czystym chirurgicznym ruchem
Włosek za włoskiem
I jak w starej dziecięcej rymowance
Pytam głosem bez emocji
Kochalaś czy nie kochalaś?
Tylko o to
Na lubię i szanuję
Pomiędzy na pewno nie było miejsca