Będąc zwyczajnie chorą na zwykłą angine myślę, że doświadczam tylko ułamka cierpienia fizycznego, ułamka tego, które zdarza mi się obserwować na co dzień. 

Ile potrafi znieść ludzkie ciało? 

Ile przez cierpiące ciało może znieść dusza? 

 

Cierpienie nie uszlachetnia. Cierpienie upadła, cierpienie jest po prostu cierpieniem. Nie ma w tym wyższego celu. 

Tym bardziej rodzi to we mnie czułość. 

Nie mam zamiaru użalać się nad sobą. Mam zamiar jak najszybciej wyzdrowieć z banalnej choroby, by móc dotykać z czułością, rozdawać tyle uśmiechu i ciepła, ile się da,tyle ile mogę na moim oddziale chorych na raka. Zebrać tyle energii na nowo, by móc ja dawać też tym, których kocham. 

 

Cierpienie, smutki....nie ma w nich nic szlachetnego. Chyba, że rodzą w nas ciepło inne, niż gorączka. 

 

Być może dziś bredzę.