Dostałam przedłużenie umowy na kolejne 3 miesiące. Ponoć budżet szpitala nie uwzględnia póki co dlugterminowego etatu. Zobaczymy, jak to będzie w nowym roku. Dlatego mam kontrakt do końca grudnia.

 

Niby nie brzmi to źle, przecież nie zwolnili mnie od razu. Nadal zarabiam więcej, niż wynosi zasiłek. Praca na radioterapii pięknie będzie wyglądała w CV. Wszyscy ponoć chcą, żebym została. Mówię coraz więcej po islandzku i wreszcie dostałam licencję.

Faktycznie, w moich oczach nawet jest tu za dużo personelu. Ale i tak m wrażenie, że zrobilam coś nie tak i przez to nie dostałam stałej umowy. Wbrew zapewnieniom szefowej o budżecie, myślę, że to moja wina. Nie sprawdziłam się na tyle, żeby zostać już na zawsze. 

Niby nie wyszło źle a ja nie umiem się cieszyć. I mam silne przeczucie, że z wybiciem 2022 będę mogła znowu schować się w domu, być bezrobotna. I będę znów musiała wymyślić, co dalej robić ze swoim życiem. Po raz kolejny.