Toronto- Reykjavík 

 

Mróz uderza zwierzęco w oddech

Rozbierz mnie z płatków śniegu 

I całego zmęczenia

Zapal świała zorzy znam je

Nie ranią przekrwionych oczu

Zmyj wszystkie 

Popioły osadzone na moich wargach

Zrobimy miejsce na nowe

 

Kaloryfer ma zimne stopy 

I wszystko pachnie farbą tamtego portretu

Obieram sen jak pomidora zasypiając 

Szukając spokoju w bajkach 

Które opowiadam bez słowa

Wierząc że znajdę w nich

Obrazy szczęśliwych zakończeń

 

Banalnie końce są niby początkiem

I tylko moje ciało ma 

Więcej ugryzień czasu 

I więcej jest 

śladów twoich zębów na sercu

Wróciłam do domu

Wiedząc że do siebie samej

Oddalonej o tyle blasków i czułości 

Wrócić się nie da