"Nie znudziła mnie zima, po prostu odbiło
mi tym razem naprawdę. Nadużywam światła
do późnych godzin rannych, aż w końcu wyblaknie
w zetknięciu z kawą z mlekiem i z całym tym kinem
za oknem, które tutaj nazywają życie.
Jego też nadużywam. Zanim znajdę słowo,
zapada zmierzch w kolejnych partiach mojej głowy,
która już się nie mieści tu w żadnym zeszycie.
Historia się rozrasta. Nikt mi nie powiedział,
że zajmie tyle mieszkań, że weźmie w nich tylu
sposobem zakładników, że tyle zużyje
musztardy, snów, zapałek, że ją będzie trzeba
odmieniać przez osoby, światy, dni tygodnia,
i dnia jej nie wystarczy, w nocy jeszcze będą
służyć jej nasze ciała, i się nią wypełnią,
i w całej okolicy nie będzie podobnych".
Tomasz Różycki "Elegia na koniec zimy"