"To jest jakoś tak: są ludzie, z którymi rozmawiacie po raz pierwszy i od razu dowiadujecie się, jakie mają problemy z mężem lub żoną, czy udały się im dzieci, jak układa im się życie, jak stoją finansowo, nie mówiąc już o woreczku żółciowym i wątrobie. Nie mam nic przeciwko nim: są prostoduszni i z pewnością nie należy mieć im za złe ich otwartości. Nie potrzebują oni jednego określonego słuchacza, serdecznego przyjaciela, mogą się zwierzać komukolwiek, byle im tylko nie przerywał.
Są też ludzie, których spotykacie od lat i nie macie pojęcia, czy są żonaci czy wolni, czy mają dzieci, ile zarabiają, a jeśli usłyszycie od nich więcej niż jedno zdanie, to na pewno o wszystkim, tylko nie o ich sprawach osobistych.
Oprócz tego są jeszcze ludzie, którzy noszą swój bagaż kompleksów i problemów z miejsca na miejsce i daremnie szukają adresata, któremu mogliby go przekazać. Pragną nie tylko przerzucić swój ciężar na czyjeś barki, chcą, by adresat oprócz tego, że jest słuchaczem i odbiorcą, był jeszcze także zdolny docenić i zrozumieć, jaką przesyłkę mu wysłano, ponieważ tylko taki odbiorca potrafi sobie z nią poradzić i będzie mógł im ulżyć w dźwiganiu ich bagażu. Najgorsze w tym jest to, że nadawca zazwyczaj wie bardzo dobrze, że nikt, oprócz niego samego, nie może mu pomóc".
Jana Černá "Moja matka Milena i Franz Kafka"