"Kiedy czytała, bardzo rzadko podnosiła wzrok znad książki, i wyglądała jak zahipnotyzowana tekstem. Był to fascynujący widok, bo wiele osób, nie wyłączając mnie, zapomniało już, jak czyta się w skupieniu. Być może trzeba być kimś takim jak ona, żeby móc tak czytać, kimś, kto naiwnie potrafi zatracić się w tekście, niezależnie od tego, jaki on jest. Czasem wyglądało, jakby marszczyła czoło, ale nigdy nie odrywała wzroku od książki. Gdy tak stałem pod sosną, marznąc, myślałem o tym, że dałbym sobie odciąć prawe ramię, żeby dowiedzieć się, co to za książka".
Lina Wolff "Poliglotyczni kochankowie"