"Oboje lubili książki, muzykę i spokojne życie w odosobnieniu. Oboje odrobinę się bali światła dziennego, szybkich, energicznych osób, takich jak inżynierowie z jego fabryki: zdolnych młodych ludzi o gorejących, wyrażających siłę woli oczach, wysportowanych, otwartych i śmiałych, mających zdanie na każdy temat, czujących się bezpiecznie w życiu, z mocnym przekonaniem o własnych prawach i własnych zdolnościach, krótko mówiąc, ludzi nowoczesnych. Oni dwoje zaś, wystraszeni całą tą witalnością, skryli się tutaj razem i tu on się przed nią otworzył. Początkowo z wahaniem, ale później z oczywistością. A ona wszystko potrafiła zrozumieć, wszystko wiedziała i wszystko akceptowała: jego lęk przed pozytywnie nastawionymi ludźmi, jego napady pesymizmu i zwątpienia we własne zdolności, w swoje 'prawdziwe powołanie', jego bezradność pozbawioną wiary w to powołanie. A wreszcie jego rzadko okazywaną bezbronną i stanowiącą niemal warunek do życia namiętność: miłość do niej, do wszystkiego, co przy niej potrafił nazwać: do jej skóry, jej zapachu, jej włosów, jej pogody ducha, jej spokoju, jej powolnych, pełnych wahania gestów. Była mu potrzebna jak otaczające go powietrze, jak książki i gęsto zapisane kartki w szufladzie biurka".

 

Tove Ditlevsen "Moja żona nie tańczy"