Tuńczyki żółtopłetwe jako jedne z niewielu ryb potrafią utrzymać temperaturę ciała wyższą niż otoczenie. Dlatego są takimi sprawnymi łowcami. Mają całkiem inną budowę mięśni i tkanki podskórnej, są mocniej ukrwione. Dlatego też ich mięso bardziej przypomina to innych gatunków kręgowców. Ludzie nie docieniaja tuńczyków,  tylko kojarzą je z karma dla kotów!

 

Zaśmiał się głośno, kładąc na stole do radioterapii. Zawsze przychodzi tutaj nie jak na leczenie, a jak w odwiedziny, na kawę albo wrecz jak dziecko na plac zabaw. Sprawia, że uśmiecham się jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Jest moim pacjentem i istnieje spora szansa, że umrze. Wcale nie pokazuje po sobie strachu ani żalu, choć na pewno ma ich tak wiele w sobie. Zachowuje się, jakby choroba albo śmierć to była kolejna przygoda. Ma w sobie coś niesamowitego. Energię, która aż eksploduje z jego uprzejmego uśmiechu i wlewa się przez źrenice. Rozbłysk supernowej, który nie oślepia, tylko otula ciepłem wszystko, co mieści się w klatce z żeber tego, kto spojrzał na tę gwiazdę.

Jest piękny jak człowiek może być pięknym. Nie znam jego historii, złych i dobrych uczynków które popełnił, nie wiem o nim wiele. Wiem tyle co widzę. Czuję co Czuję. I to właśnie jest najważniejsze. Reszta nie ma znaczenia. Żadna przeszłość nie ma znaczenia tu i teraz. Nigdy. 

Być może jest supernową, a ja widzę jej dosłownie ostatnie rozbłyski.  

 

Poznałam go w zeszlym tygodniu. Od razu zaciekawiło mnie jego imię.  Islandczycy nadają je nieraz dzieciom bardzo symptomatycznie. Jego to "Czerwony Wilk" albo "Rudy wilk". Ma włosy w kolorze marchewkowej czerwieni, ma piegi i szarozielone oczy i długi, wąski nos. Zdecydowanie ma też w sobie coś psiego, zwłaszcza gdy otrzepuje się jak jakiś owczarek na korytarzu ze śniegu. Śniegu, ktory nie przestając sypać w tym roku,spadł mu na rozczochrane włosy i za kołnierz wełnianego swetra. Sam powiedział, że tak mówił jego były chłopak, gdy zaczęłam się śmiać w glos idąc po oddziałowym korytarzu i widząc ten teatr.

Mam w sobie coś psiego.

Jego były miał rację. 

Gdy go zobaczyłam od razu skojarzył mi się z jakimś zaginionym bratem Weasleyów z Harrego Pottera. Zdecydowanie mogłby być na ich rodzinnej fotografii, gdyby istnieli. 

Zachowuje się, jakby wcale nie przeszkadzało mu, że przez raka nie ma jednej ręki. Jakby wcale nie przeszkadzało mu, że przez raka musiał przerwać studiowanie biologii za granicą. Zachowuje się jakby przychodził dla nas, a nie po coś. Dostając, daje.

Umówiłam się z nim, że codziennie, gdy przyjdzie na zabieg, da mi w zamian za promieniowanie jakąś ciekawostkę z biologii morskiej.

Mnie to naprawdę interesuje. Sama jestem nerdem tego typu. A on cieszy się, że może coś przekazać. I to nie akcelerator promienieje. A on.

Rozumiesz to, prawda? Znasz ten obraz? Na pewno cierpi. Ale ma w środku tyle wewnętrznego światła, że ono aż przebija skórę. To właśnie ten wyjątkowy typ człowieka. W ciemności nie szuka po omacku lamp, ognia ani gwiazd. Gdy ciemność go otula, sam staje się słońcem. 

Słońce jest tylko albo aż gwiazdą. 

Tacy ludzie są unikatowi. Tacy ludzie są cenni. Ci, co promienieją w największym mroku. I ogrzewają zmarznięte dusze. 

To wcale nie oznacza, że boli ich mniej. Że nie cierpią, tylko dlatego, że potrafią się śmiać mimo łez. Czują tak samo i życie doświadcza ich tak samo. Ale gdzieś w środku mają źródło swiatła. Reaktor czystej fuzji jądrowej akceptacji i radości pomimo. 

Ci ludzie zawsze mają w sobie coś psiego.

Sama mam. 

Mam też reaktor. Ta fuzja się nigdy nie skończy, ten rdzeń się nie wypali, póki działa ciało. Nawet jeśli ono szwankuje i umiera. Rdzeń umiera ostatni. 

 

Wszyscy mamy reaktor.  Tylko czasem przez różne awarie u niektórych ludzi on zaczyna szwankować. Ale to nie znaczy, że jest nie do naprawy. Że nie ma paliwa. 

Jego jest po prostu wyjątkowo odporny. Tak samo jak mój, pewnie szybko się naprawia. 

Są różne sposoby szwankowania. Są różne sposoby napraw i konserwacji reaktora.

Są różne fale i długości światła, które nawet w najgorszym momencie życia wytwarzamy, którymi świecimy. I nie ma światła lepszego czy gorszego. Kochamy grzać się w świetle slonca. Marzymy przy błękitnym świetle księżyca. Wierzymy uparcie w przyszłość, widząc światło dalekich gwiazd. 

Wszyscy mamy reaktor. Mamy światło, ktord nieraz sie gubi i ćmi, zamiast oślepiać. Jak jest z twoim?

 

Więc jest moim pacjentem, kolejnym wyjątkowym, na którego czekam w ciągu dnia. Nie będę już udawać, że jak w każdym zbiorze ludzkim, jedni mniej, inni bardziej zapadają w pamięć. Wszystkich trzeba traktować z jednakową troską, czułością. Wszystkim życzy się takiej samej wygranej w tej bitiwie.

Wszyscy są na swój sposób piękni. Czy ten 80 letni pan z demencją czy umierający na raka 14 latek, który kiedyś specjalnie nas obrzygał, bo jest wkurwiony na cały świat. I ma prawo być wkurwiony, bo nikt nie powinien tak cierpieć. Niezależnie od wieku. 

Wszyscy są piękni. 

Ale na niektórych bardziej się czeka. 

Czekam więc na to, czego dowiem się jeszcze od niego o oceanie przez najbliższe dwa miesiące. Tym dosłownym.  Ale i o tym, który najczęściej zwiemy po prostu życiem.