N

 

 

Nie mam na co narzekać, czuję życie i jest mi dobrze. Ale czasem biegnę, przed siebie, nadmiernie. 

Raz na jakiś czas uzbierane smutki wypłukują się pojedyńczymi łzami nad martwym drzewem, o któe przegrałam swoją skromną walkę. 

To dziwne lato, które sprawia, że czuję się pomiędzy. Mimo że tańczę w deszczu, to czasem jest go aż za długo. Zaczynam tęsknić za czasem zórz. Niedługo będę wypatrywać tej pierwszej, sierpniowej, słabej, ledwo majaczącej na horyzoncie. 

Ale jeszcze nie teraz. Jeszcze chcę usiąść nad fiordem, rozpalić ognisko i posłuchać co mają mi do powiedzenia rybitwy, zanim odlecą na południe. 

Jeszcze nie teraz. Jeszcze weźmiesz mnie w podróż długą wstęgą dookoła gór, oceanu, bo obiecałeś, że wyjedziemy. 

 

Czasem biegnę za daleko i na moment spadam z krawędzi klifu świata. . Ale Ty bierzesz mnie do domu. Jesteś moim miękkim miejscem, w które upadam.