Mam wspaniałą mamę. I już wczoraj dzwoniłam do niej z okazji Dnia Matki. Dogdujemy się wspaniale, po latach, mimo że jako nastolatka byłam najgorszym, uciekającym z domu bachorem, jakiego można sobie wyobrazić. Moja matka nie jest doskonała. Mój dom był jedną wielką patologią, z ojcem alkoholikiem, przed którym moja matka chroniła mnie, jak tylko mogła. Moja matka popełniła wiele błędów. Jest człowiekiem. Ma wady. Ale jednocześnie pomogła mi tak, jak umiała. Wychowała mnie na niezależną kobietę. Osobę myślącą. Wiele jej zawdzieczam i do dzisiaj uwielbiam z nią rozmawiać. 

 

Mój mąż nie ma takiego szczęścia. Pozornie pochodzi z idealnego, pełnego tradycji i ciepła domu. Ale prawie nie rozmawia ze swoimi rodzicami. Ciepło w jego domu- to pozory. A jego matka jest wiecznie nieszczęśliwą, próbującą kontrolować wszystko dookoła osobą. Jest toksyczna. I jak nikt inny potrafi złamać równowagę mojego męża. Jej obecność nie budzi w nim spokoju. Wręcz przeciwnie. Jej obecność rozszarpuje go na kawałki. Zatruwa mu serce i umysł. Nie jest w stanie z nią rozmawiać. Choć jest jego matką. 

 

Ja matką nigdy nie będę. Postanowiliśmy to wiele lat temu wraz z mężem. Nie chcemy być rodzicami. Kochamy swoje życie takim, jakie jest. I nie czuję się przez to mniej wartościowa jako kobieta. Nie czuję pustki w swoim życiu, bo w moim życiu po prostu nie ma miejsca na dziecko. 

 

Moja starsza siostra jest matką trójki chłopaków. Myślę, że mimo tego, że poświęca im całe życie, siedzi w domu i wychowuje dzieci-wszyscy trzej mają szansę wyrosnąć na szanujących kobiety feministów. Bo moja siostra, mimo siedzenia w domu, jest feministką pełną gębą. Wybrała tak, jak chciała. Chciała być matką, od zawsze, tak jak ja martką nie chciałam być. I to jest w porządku. 

 

Bycie matką to jedna z wielu ról społecznych. To nie jedyny cel życiowy kobiety. To piękna sprawa, ale piękno można odnzleżć w wielu miejscach w życiu. Na wiele sposobów. I to możemy nawzajem szanować. Tak jak ja i moja siostra od wielu lat uczymy się szanować siebie i swoje wybory. 

 

Bycie matką to nie scarum. Matki to też ludzie, którzy popełniają błędy. Czasem to ludzie toksyczni. Tak jak matka mojego męża. Ja, pomimo pecha do ojca, miałam szczęście do matki i dlatego złożyłam jej życzenia. Bo ją kocham. Bo jest moją dobrą kumpelą. Bo tak, nosiła mnie w macicy przez 9 miesięcy. Ale to nie jest żaden powód, by dziękować. 

I to właśnie przede wszystkim chciałam wam powiedzieć. 

Istnieją wspaniałe matki i jeśli czujecie, że chcecie im tego dnia podziękować, złożyć życzenia- zróbcie to. Jeśli znacie inne matki, którym chcecie pogratulować, że są wspaniałe- jak ja pogratulowałam mojej siostrze i jednej z przyjaciółek- zróbcie to. Ale matki nie są święte. I nikt z was nie ma obowiązku kochać swojej matki. Szanować kogoś, bo jest matką, tylko dlatego. 

Wiem doskonale, że od dziecka wpajany jest nam obowiązek wobec rodziców. Poczucie powinności. I poczucie winy, jeśli chcemy żyć swoim życiem. A nie na tym to polega. Relacja z matką nie jest relacją pana i niewolnika. Nie powinna być relalcja kata i ofiary. Być może ten dzień jest nieraz dobrą okazją żeby porozmawiać, żeby wyjaśnić sobie pewne rzeczy. Jeśli tego chcecie- świetnie. Ale nikt z was nie ma obowiązku wielbić swojej matki. Nikt z was nie ma obowiązku jej dziękować, jeśli pierwsza rzecz, która wam przychodzi, gdy myślicie o matce, to ból i żal. Strach. Matka nie jest wcale świętą. Matka jest po prostu człowiekiem. I jeśli relacja z matką wam nie służyć, macie prawo od niej odejść. Pożegnać się. Nic nie jesteście winni rodzicom. To oni zdecydowali się wydać was na świat i ich obowiązkiem było zajmować się wami, skoro się na to zdecydowali. Nic nie jesteście im winni. Macie prawo nie kochać swoich rodziców, swoich matek. Macie prawo nie składać im życzeń. Macie prawo odejść. Pamiętajcie o tym zawsze. To nie czyni z was złych ludzi, jeśli tak właśnie złożyło się w waszym życiu. 

Ja kocham swoją matkę, ale nie kochałam swojego ojca. I to jest w porządku. Mój mąż nie jest w stanie przebywać i żyć ze swoimi rodzicami, ze swoją matką i to, że odciął się od niej, jest jedną z najlepszych decyzji w jego życiu. Różnie w życiu się układa. A wy macie zawsze prawo to ułożyć tak, żebyście czuli spokój i nikt was nie ranił z premedytacją. Pamiętajcie o tym.