Światłocień
Wbrew czerni i bieli
Nadaje głębi nowej barwy
Burgund zachodu słońca
Jaskrawość letniego popołudnia
Sina fioletowość nocy
Obsiada cię jak rój drgajacych
W zgodnym rytmie pszczół
Opadają na ciebie
Zgubione w ziemskim popiele
Pystynniejących ludzkich marności
Srebrne wulkaniczne włosy Pele
Banalnie złotawy gwiezdny pył
Który nosimy ponoć w tkankach
Wbrew światłu i konwencji
Jest tu zimna barwa pierścienia Saturna
A także -181 głębokiej czerni próżni
Nie mam czym oddychać ale to
Tam rozbłyska najjaśniej supernowa
Będąca każdym podskórnym wybuchem
Napięcia mięśnia i drgnięciem warg
Niewyobrażalnie nieskończone
Blaknie kosmos w konfrontacji
Absolutu ciemności zza źrenic
Wiec nie ma słów w języku ludzi
Poezja jest nieporadna
Poezja jest kaleką Read More »
Anna Janko
Alfabet
Jestem w tobie ślepcem
mogę się tylko domyślać
Ty podajesz alfabet
który odgaduję palcami
Możesz mnie oszukać
Twarde myśli poowijać
w kocie skórki
I to ryzyko jest właśnie miłością
Błękit jest szklany
obawiaj się błękitu
Sosny są miękkie
zanurz w nie głowę
Wierz mi
Wierzę
Po twoim lesie mogę chodzić
od drzewa do drzewa
w zaufaniu które jest
okrągłe jak pień sosny
okrągłe jak twoja szyja
Wierzę
że słońce mogę ogrodzić płotem
*